Kocia komunikacja.

 

Na tej stronie postaram się przybliżyć Państwu troszkę koci świat. Koty na ogół przeciwstawia się psom jako zwierzęta samowystarczalne, aspołeczne, niechętne do jakiejkolwiek współpracy i z gruntu interesowne i fałszywe. Nie będę udawała, że nie było czasu, kiedy też tak myślałam. Wydawało mi się wręcz, że zestawienie ja + kot to raczej nie jest dobre połączenie, wręcz niemożliwe, a już na pewno nie na długo.

Rzeczywistość, jak w wielu innych sprawach, skorygowała, jeśli nie absolutnie wszystkie, to zdecydowaną większość tych opinii. Właściwie jedyne, co mi pozostało z tamtego okresu, to świadomość, że kot ma inną psychikę niż pies. To jedyne "wierzenie", któremu nadal jestem wierna, cała reszta nadaje się natomiast "między bajki", żeby nie wymienić tutaj bardziej prozaicznego miejsca. Kot na pewno nie jest takim łatwym towarzyszem jak pies, ale jaką to daje satysfakcję gdy odkryjemy, że to nasze kroki rozpoznaje i siedzi pod drzwiami by być tym pierwszym, który nas przywita. Bo jako prawdziwy piecuch, w przeciwieństwie do psa, nie dla każdego przerwie swoją drzemkę i wylegiwanie, żeby to zrobić...
Kotka brytyjska GIC Borgia Agilis Cattus*PL

Nasze postrzeganie kotów

Koty mają dwoistą naturę. W domu są pluszowymi, miękkimi, mruczącymi przytulankami; gdy znajdą się poza nim, zamieniają się w koci odpowiednik Terminatora - potrafią wytropić, osaczyć i zabić swoją ofiarę z doskonałą zręcznością. Oczywiście są wyjątki. Niektóre koty nie złapałyby myszy nawet gdyby ta siedziała im przed nosem, ale takie przypadki trafiają się niezmiernie rzadko.

Zmysłem, który pobudza kota do polowania jest wzrok. Jeśli zobaczą coś poruszającego się bardzo szybko, będą to odruchowo ścigać, nawet jeśli nie zdążą zarejestrować, co to właściwie jest. (Wiedzą o tym wszyscy, którym zdarzyło się chodzić boso po domu, bądź wystawić bosą stopę spod kołdry - poruszające się palce "upolowane" zostają szybko i sprawnie, mimo iż kot z pewnością nie ma wątpliwości, że nie jest to mysz.) Tę cechę wykorzystujemy, aby się z kotem pobawić - umykające na podłodze światło lasera, czy przesuwająca się przed kocim nosem sznurówka udająca mysi ogonek natychmiast prowokują większość kotów do pogoni i zabawy.

Gdy kot spostrzeże coś, co warte jest upolowania, całe jego ciało postawione jest w stan gotowości, źrenice rozszerzają się, a uszy i wąsy kierowane są do przodu, skoncentrowane na ofierze. Kot następnie rozpłaszcza się, i szuka miejsca, za którym mógłby się ukryć, i które równocześnie byłoby dobrym miejscem do rozpoczęcia ataku. Zdumiewająca jest cierpliwość, z jaką kot potrafi czekać w ukryciu na dogodny moment. W każdym razie kota od tej strony znamy bardzo dobrze, niejednokrotnie złoszcząc się, że nie chce biegać, mimo bardzo atrakcyjnych, poruszających się piórek czy innych zabawek. My uważamy, że kot nic nie robi, ale on się doskonale bawi - jak to określiło dziecko znajomych, "ulubioną zabawą kotów jest zabawa we wpatrywanie". Coś w tym jest!

Instynkt polowania jest u kota tak silny, że nawet nasi domowi pupile próbują upolować coś gdy mają ku temu okazję, mimo że trudno powiedzieć aby robiły to z głodu. Wielu właścicieli kotów zetknęło się z przypadkami "obdarowywania" ich przez koty upolowaną zdobyczą. Być może przyczyną tego jest fakt, że kot bardzo szybko orientuje się, jak beznadziejnymi jesteśmy łowcami, i po prostu nie chce, abyśmy chodzili głodni...

Takie zachowanie jest jednak przeciwne do typowego, które świadczy o tym, że człowiek jest przez kota traktowany jako rodzic. Ponieważ człowiek dostarcza kotu wszystkiego, czego normalnie dostarcza mu matka, zapewnia pożywienie, zabawę, ciepło i pełne miłości oddanie, nasi milusińscy nigdy naprawdę nie muszą "stawać na własnych nogach", w związku z czym pozostają zawsze niedojrzali, w każdym razie jeśli chodzi o ich zachowanie. Dla nas to piękne sygnały, które sprawiają, że postrzegamy koty jako urokliwe i wdzięczne stworzenia.

Nasz kot okaże nam "kocięce zachowania" na wiele różnych sposobów. Jednym z nich będzie wysoko podniesiony ogon przy powitaniu - jest to postawa, którą kociak przybiera podchodząc do matki. Oznacza to zadowolenie, a podniesiony ogon umożliwia matce wylizanie podbrzusza - coś, co na pewno byśmy zrobili z naszymi kocimi dziećmi, gdybyśmy byli kocimi mamami. Gdy głaszczemy naszego kota, bardzo często będzie wbijał pazurki w nasze kolana, udeptując je namiętnie. Jest to zachowany z wczesnego dzieciństwa odruch udeptywania matczynego brzucha w trakcie ssania, mający przypuszczalnie pobudzać wydzielanie mleka podczas karmienia. Zachowaniu temu często towarzyszy mruczenie.

Takie zachowania są być może przyczyną, dla których tak kochamy koty; któż bowiem nie lubi, gdy okazuje mu się uwielbienie, i to w tak przemiły, mięciutki i mruczący sposób?

Jak kot postrzega świat

My, ludzie, polegamy głównie na zmysłach wzroku i słuchu. Gdy wchodzimy do pokoju, rozglądamy się, i zwracamy uwagę na przedmioty, które mają dla nas znaczenie, bądź które mogłyby w jakiś sposób mieć na nas wpływ. Polegamy przede wszystkim na naszych oczach - wzrok jest głównym narzędziem naszej oceny sytuacji. Dopóki w pokoju nie ma naprawdę silnego, przyjemnego bądź nie, zapachu, na wonie w ogóle nie zwrócimy uwagi. Kot nie może polegać jedynie na wzroku, chociażby ze względu na swoją wielkość.

Aby choć trochę przybliżyć sobie kocią perspektywę, musielibyśmy cofnąć się nieco w czasie, do okresu, w którym my sami mieliśmy ograniczone możliwości postrzegania otoczenia. Kot będzie miał ogląd świata podobny do raczkującego dziecka. Trudno to sobie wyobrazić, ale wystarczy kucnąć i tak rozejrzeć się wokół, żeby choć trochę zobaczyć, ilu ograniczeniom podlega postrzeganie naszego domu przez kota, gdyby miał on polegać jedynie na wzroku. A trzeba pamiętać, że kocia głowa położona jest jeszcze niżej, niż nasza, gdy kucamy. Stojąc, widzimy wszystko z dość dużej wysokości. Dla kota przedmioty np, na stole, bądź na innych wyżej położonych miejscach, są poza zasięgiem wzroku. Trudno to sobie przypomnieć, ale spróbujmy sobie wyobrazić, jak strasznie by było ciągle zadzierać głowę, kiedy słyszymy jakieś dźwięki np. na stole, stuk talerzy, rozlewanie herbaty, a my nic nie widzimy. Tak to pewnie było, gdy byliśmy dziećmi... Pierwsza różnica pomiędzy kotem a dzieckiem polega na tym, że kot potrafi uzupełnić mnóstwo informacji używając węchu i słuchu. Drugą natomiast jest jego umiejętność przeniesienia się wyżej, tak aby zobaczyć i zrozumieć więcej. Dzieci właściwie też posiadają tę umiejętność - wdrapują się na nasze kolana samodzielnie, bądź wyciągają ręce, żeby znaleźć się wyżej :) Ale zawsze potrzebują do tego naszej pomocy, koty, ku naszej rozpaczy, doskonale radzą sobie same :) To, między innymi, dlatego koty tak lubią się wspinać. Do niedawna uważano, że koty, podobnie jak psy, widzą świat "na szaro". Obecnie naukowcy przypuszczają, że koty widzą świat w odcieniach niebiesko-zielono-szarych, pozbawione są więc widzenia barwnego takiego, jakim my dysponujemy, ale za to ich wzrok wyczulony jest na najmniejszy nawet ruch.

Zmysłem, który niesie chyba najwięcej informacji, i który najbardziej może uspokoić bądź zdenerwować kota, jest węch. W opisach i książkach na ogół nie poświęca mu się zbyt wiele uwagi, ja myślę jednak, że to błąd. Wystarczy popatrzeć, jak dużo czasu kot poświęca na obwąchanie wszystkiego, co przynosimy do domu, na obwąchanie nas samych. Potrafi na nas naprychać, gdy wniesiemy do domu zapach psa, albo jeszcze gorzej, kota koleżanki. Nie widzą przecież źródła tego zapachu. Widzą nas. Nie są ślepe, widzą że my to my, ale inny zapach sprawia, że nam już nie ufają. Podobnie więc, jak my budujemy świat naszymi oczami, tak koty budują coś w rodzaju zapachowego wzorca swojego domu. Gest, który tak lubimy, ocieranie głową i policzkami, to swoiste "naznaczanie" nas kocim zapachem, mające na celu oznaczenie nas jako przyjaciół.

Chociaż więc dla nas świat zapachów to ten mało istotny, pamiętajmy, że dla kota węch jest jednym z podstawowych źródeł informacji o otaczającym go świecie.

Struktura kociego świata

Koty niesłusznie uważa się za zwierzęta wyniosłe i mające za nic ludzkie towarzystwo, za samotników krótko mówiąc. Nie jest to prawda. Gdyby tak było, kot nie mógłby przebywać z rodziną ludzką. Historia wspólnego życia kota z człowiekiem jest znacznie krótsza niż nasza przygoda z psem, koty nie mają więc za sobą tak długiego okresu przystosowywania się do życia z człowiekiem, jak psy. Poza tym, kot nie żyje w stadzie jako takim, nie jest zwierzęciem stricte społecznym, jak psowate, nie ma więc potrzeby współpracy i podporządkowania się za wszelką cenę, żeby tylko nie zostać wykluczonym. Koty potrafią od czasu do czasu łączyć się w luźne grupy, ale nie ma w nich tak ścisłych zależności jak w stadzie np. wilków lub likaonów. Wyjątek stanowią lwy, które są jedynymi naprawdę stadnymi kotami, a struktura ich społeczności podobna jest do psiej. Poza nimi, koty to zwierzęta terytorialne, te nasze domowe w większości doskonale dostosowują się do życia w grupie innych kotów bądź innych zwierząt, pod warunkiem, że mają odpowiednio dostosowane otoczenie, ale niektóre nie tolerują innych osobników, a na zbliżenia pozwalają sobie jedynie w okresie rui. Warto o tym pomyśleć, gdy chcemy wprowadzić do domu drugiego kota, i pamiętać, że nie zawsze taka operacja skończy się powodzeniem. Większość kotów potrafi jednak tolerować obecność innych osobników, jak również zwierząt innych gatunków.

W warunkach naturalnych koty często tworzą luźne grupy, zwane koloniami. Wielkość takich kolonii uzależniona jest od ilości dostępnego pożywienia. W ich obrębie obserwuje się niekiedy współpracę pomiędzy kotkami, pomagającymi sobie nawzajem w pielęgnacji kociąt. To znaczy, że nie wszystkie koty pozbawione są odruchów społecznych. Podobnie i my jako towarzysze kociego życia nie jesteśmy im obojętni. Ktokolwiek miał do czynienia z dobrze ułożonym, zadbanym kotem, wie, jak silne więzy mogą łączyć go z człowiekiem. Koty są czułymi, wesołymi, pełnymi uroku i wdzięku towarzyszami. Prawdą jest jednak, że jeśli kot nie jest przyzwyczajonym odpowiednio wcześnie do ludzi, świetnie sobie radzi pędząc spokojne życie z dala od ludzkiego towarzystwa. Być może dlatego uważamy, że nie jesteśmy kotom potrzebni, bo trudno nam się pogodzić z faktem, że koty, inaczej niż psy, potrafią dać sobie bez nas radę. A jednak kot, urodzony i wychowany przy człowieku, bez niego czuje się "niepełny", i pozbawienie go ludzkiego towarzystwa jest źródłem ogromnego stresu i poczucia nieszczęścia.

Kocia postrzeganie świata rządzi się swoimi prawami. Zacznijmy od kota jako jednostki. Każdy kot rozróżnia cztery podstawowe obszary. Zrozumienie ich istoty nie powinno być dla nas trudne, jako że człowiek dzieli swój świat w podobny sposób.

Pierwsza, najbardziej ograniczona przestrzeń to strefa prywatności. To przestrzeń przeznaczona dla osób, bądź innych zwierząt, uważanych za najbliższe. To przestrzeń najściślejszej bliskości, którą ma również każdy z nas. Doskonale znamy to uczucie, kiedy ktoś siada zbyt blisko nas, albo w rozmowie za bardzo zbliża do nas twarz, dotyka nas lub w inny sposób wkracza w naszą prywatną przestrzeń - odbieramy to jako niestosowność, najczęściej budzi się w nas złość czy nawet agresja. Grzecznie ją ukrywamy, i pod byle pretekstem szybko kończymy rozmowę, a najczęściej i znajomość :) Kot reaguje podobnie. Chętnie siądzie nam na kolanach, ale nie usiedzi nawet przez chwilę na kolanach obcej osoby, często nawet nie pozwoli się pogłaskać widzianemu po raz pierwszy gościowi. Zaprzyjaźnionemu kotu pozwoli wylizać uszy, ale obcego kota, bądź nawet znajomego, ale niezbyt lubianego - przepędzi. Po raz kolejny powtórzę, że trzeba o tym pamiętać szczególnie wtedy, gdy wprowadzamy do domu kolejnego kota. Nie oczekujmy natychmiastowej przyjaźni, i przygotujmy się na naprawdę długi okres adaptacji i przyzwyczajania się kotów do siebie. Niekiedy, choć dzieje się to rzadko, rezydent nigdy nie zaprzyjaźni się z nowym domownikiem, i to też powinniśmy zrozumieć - jak sobie pomyślę, że miałabym być skazana na życie z niektórymi ludźmi, codzienne i bezwarunkowe.... Niekoniecznie... Takie skrajne postawy to na szczęście wyjątki, najczęściej prędzej czy później między kotami rodzi się zażyłość. Cierpliwość jest najważniejsza, u jednej z moich znajomych proces ten trwał 2 miesiące. W tej chwili koty są wielkimi przyjaciółmi, ale na początku...

Następna strefa to przestrzeń oddziaływań pomiędzy kotami zamieszkującymi tę samą przestrzeń. Jest ona przeznaczona dla dalszych znajomych. Nie ma już w niej szczególnej bliskości, ale też nie ma lęku i agresji. Kot wejdzie z kotami bądź ludźmi "ustawionymi" w tej przestrzeni w bliższy kontakt, ale będzie to jednak relacja naznaczona pewnym dystansem. Niekiedy da się pogłaskać, a niekiedy na to nie pozwoli, ale nie będzie reagować zdecydowanie negatywnie bądź agresywnie. W obrębie tej strefy kot pozwali gościom usiąść obok siebie na kanapie, może nawet krótko pogłaskać, ale raczej nie pozwoli wziąć się na ręce.

Kolejna strefa to teren domowy, takie terytorium kocie, czyli nasze mieszkanie, albo dom z ogrodem. Kot uważa się za jej wyłącznego właściciela. Będzie ze swojego królestwa przeganiał wszystkich intruzów. Bardzo ważnym codziennym rytuałem jest obchodzenie swoich włości, traktowanych jako teren prywatny. Obserwujemy to nawet w mieszkaniach - kot codziennie po przebudzeniu biegnie do innych pomieszczeń, koty "przydomowe" patrolują ogródki, najczęściej znacząc granice swojego terenu. Wielkość tej strefy zależy od liczebności kotów i dostępności pożywienia, jeśli jest go dużo, koty są w stanie tolerować bezpośrednie sąsiedztwo innych kotów. W przypadku kotów dziko żyjących, im mniej jedzenia, tym zajadlej walczą one o większe terytorium łowieckie, od którego zależy ich egzystencja, i o jakichś pokojowo żyjących grupach raczej nie ma mowy.

W przypadku kotów wolno żyjących bądź wychodzących możemy wyróżnić jeszcze jedną strefę, czyli okoliczne tereny. To dobrze znana przestrzeń, dzielona jednak z innymi kotami. Taki "zbiór wspólny" różnych terytoriów. Tacy koci sąsiedzi znają się między sobą, nie wchodzą sobie nawzajem w drogę, nie tolerują jednak wałęsających się w pobliżu obcych kotów.

Większość kotów żyje osobno, zajmując własne, dość rozległe terytorium. W pewnych sytuacjach, gdy jedzenia jest pod dostatkiem, koty potrafią schodzić się w grupy. Etologowie nazywają te grupy koloniami, unikając starannie słowa "stado", ponieważ relacje i związki w nich panujące są dość luźne, można w nich mówić o oddziaływaniach pomiędzy poszczególnymi kotami, ale raczej nie o strukturze społecznej czy hierarchii. Kolonie mają najczęściej strukturę matriarchalną, tzn. reguły jej życia wyznaczają wspierające się, współpracujące ze sobą kotki. Współpraca polega najczęściej na wspólnej opiece nad młodymi, czy wspólnej obronie terytorium. Niektórzy badacze uważają, że taki model zachowań mógł wytworzyć się właśnie na etapie udomawiania kota - przebywanie w pobliżu skupisk ludzkich zapewniało pożywienie dla więcej niż jednego kota, i takie wzorce zachowań, jakie obserwujemy w koloniach kocich, mogły rozwinąć się właśnie jako efekt przebywania blisko człowieka. Rozmiary kolonii wyznaczają właśnie zasoby pokarmu na danym terenie. Jeśli jedzenia jest pod dostatkiem, kolonie są dość duże, jeśli jedzenie jest mniej dostępne, kocie grupy są mniejsze. W warunkach, gdy pożywienia jest niewiele, i jest bardzo rozproszone, nie obserwuje się współpracy między kotami, i tylko w takich warunkach możemy mówić o naprawdę samotnie żyjących kotach.

Kocia komunikacja

Koty porozumiewają się między sobą za pomocą sygnałów werbalnych i niewerbalnych. Komunikacja werbalna to wszelkiego rodzaju odgłosy, miauczenie, warczenie, mruczenie, wydawane przez koty. Komunikacja niewerbalna to sygnały wysyłane poprzez odpowiednie ułożenie ciała, uszu, ogona czy wielkości i kształtu źrenic. Koci język jest bardzo uniwersalny, niektórzy twierdzą , że dość prosty (ja zdecydowanie się z tym nie zgadzam), koty jednak na ogół doskonale się rozumieją, i to bez względu na pochodzenie. Prawdą jest jednak, że koty mają niekiedy problemy z odczytaniem własnych sygnałów, co często prowadzi do nieporozumień. Dotyczy to szczególnie kotów, które długo były pozbawione kontaktów z innymi kotami, bądź zbyt wcześnie zostały odebrane od matek i nie miały po prostu możliwości nauczyć się niuansów kociego języka. Innym elementem utrudniającym kotom porozumiewanie się jest ich terytorialna natura. Jako zwierzęta nastawione głównie na ochronę swojego terytorium, żyjące w pojedynkę, kocia komunikacja jest bardzo bogata w komunikaty mające na celu zniechęcić drugiego kota do zbliżania się, a nie na sygnały zapraszające do kontaktu. 

Ułożenie ciała

Kota opisujemy wieloma przymiotnikami, ale wszystkie z nich wskazują na charakterystyczną cechę kociego ciała - jego elastyczność. Kot jest więc zgrabny, zwinny, muskularny, gibki, sprawny - już to wskazuje, że jego ciało może być wykorzystane do informowania o kocim samopoczuciu bądź nastroju. Kiedy kot odwraca się do nas tyłem, komunikat jest dość oczywisty - teraz nie mam ochoty się Tobą zajmować. Właściciele często opisują takie zachowanie jako "obrażanie się", bo często pojawia się w sytuacjach, gdy uprzednio dokonaliśmy na kocie jakiegoś czynu niecnego, na przykład obcięliśmy mu pazury albo wyczyściliśmy uszy. Uwaga: i my, ludzie, możemy zrobić z tego użytek! Ostentacyjne odwrócenie się tyłem, gdy kot doprasza się o nienależną porcję jedzenia, albo gdy z jakichś powodów nie zasługuje na naszą uwagę, to dla kota doskonale czytelny sygnał, wymowniejszy niż krzyki czy inne nasze nerwowe zachowania, które mogą kota jedynie chwilowo przestraszyć i pozbawić sporej dozy zaufania do naszej osoby.

Kiedy kot rozkłada się u naszych stóp, oznacza to, że czuje się odprężony i ma do nas zaufanie. Położenie się na boku jest wyrazem odprężenia, tak leżą koty, które w danym otoczeniu czują się pewne siebie, nie czują się w żaden sposób zagrożone. "Przysiadanie" na czterech łapach jest za to sygnałem, że kot albo nie jest zdecydowany, czy chce poleżeć, czy pobiegać, albo oznaką niepewności - kot niby odpoczywa, ale jest w pozycji, która w razie potrzeby pozwala na szybki start, czy to do ataku, czy ucieczki. Taką pozycję często przyjmują koty w grupie, gdy nie są szczególnie zaprzyjaźnione. Gdy kot przewraca się na grzbiet, może w ten sposób wyrażać odprężenie, zaufanie, albo chęć przystąpienia do zabawy. Trzeba jednak dobrze poznać swojego kota, bo niekiedy jest to po prostu pozycja wypoczynkowa, i kot nie lubi być wtedy zaczepiany. Przede wszystkim przewrócenie się kota na grzbiet nie jest wcale jednoznaczne z zaproszeniem do podrapania go po brzuchu - to bardzo częsty błąd popełniany przez opiekunów. Przewracanie się na grzbiet może być również reakcją obronną. Nawet spokojny kot może podrapać albo ugryźć, jeśli pogłaszcze się go po brzuchu. U wielu kotów jest to reakcja instynktowna. Tak naprawdę niewiele kotów bez żadnego protestu toleruj głaskanie i drapanie po brzuchu - nawet największe pieszczochy zdradzają w tej materii ambiwalentne uczucia, najpierw wydają się zadowolone, a po chwili, jakby w panice, że na coś takiego pozwoliły, szybko obwieszczają na swój sposób, że koniec zabawy.

Przestraszony kot stroszy sierść, szczególnie widoczne jest to na grzbiecie i ogonie, który wygląda wtedy naprawdę imponująco, jak szczotka do butelek. W zasadzie każdy kot, który usiłuje sprawiać wrażenie większego wyginając grzbiet w pałąk i jeżąc sierść, zdradza takim zachowaniem postawę defensywną. Najczęściej ustawia się przy tym bokiem do agresora, dzięki czemu prezentuje mu się w całej okazałości. Na takiego kota trzeba uważać - koty unikają jak ognia bezpośredniej konfrontacji, ale przestraszony kot przyparty do muru będzie walczył.

Oczywiście nic w życiu nie przekłada się zupełnie prosto i czarno-biało, taką postawę "straszącą" można zaobserwować u kociąt w trakcie zabaw i zapasów. Wtedy wygląda to naprawdę komicznie! To właśnie jest trening zachowań potrzebnych później w dorosłym życiu.

Koty bardzo różnie reagują na stres i zagrożenie. Niekiedy od razu przybierają postawę grożącą. Są koty, które najpierw przypadają do ziemi, udają mniejszego, uszy kładą po sobie, nie stroszą sierści, próbują wtopić się niejako w podłoże, co wyraźnie zdradza, że się boją. Gdy do tego jeszcze źrenice są wielkie i okrągłe (oczy wydają się czarne), znaczy to, że kot jest na skraju swoich możliwości adaptacyjnych, i należy go zostawić w spokoju. W razie potrzeby będzie się bronił do upadłego. Kota, który stracił kontrolę nad swoimi emocjami, nie da się opanować ani uspokoić słowami czy głaskaniem, zupełnie, jakby miał "wyłączone" myślenie i ocenę sytuacji.

Kot, który przysiada spięty do skoku, wydając przy tym przeciągłe, głuche warczenie, trzymając ogon blisko ciała i machając nim na boki, wyraża swoją postawą agresję. To kot gotowy do ataku. Podobnie kot, który przysiada, ale ogon ma podkulony pomiędzy tylnymi łapami, jest potencjalnie niebezpieczny - podkulony ogon to już prawdziwy strach. oczywiście sama postawa to za mało, żeby ocenić poziom strachu czy agresji u kota, ważna jest głowa, położenie uszu, i inne sygnały. Jeśli kot jest spięty do skoku, a przy tym warczy, uszy ma postawione i skierowane do przodu, a wąsy nastroszone, jest duże prawdopodobieństwo, że taki kot nie ma zamiaru ustąpić, i lepiej z nim nie zadzierać.

Oczy

Oczy są prawdziwym zwierciadłem duszy, zwłaszcza kociej. Koci wzrok mówi wszystko, i mówi wymowniej, niż jakiekolwiek ułożenie ciała. Kot potrafi spojrzeniem zmusić innego kota do odejścia. Kot, który patrzy na człowieka, albo innego kota, przez chwilę, po czym mruży oczy i odwraca głowę, niejako informuje, że wie, że nie jest sam, ale niekoniecznie ma teraz ochotę na jakiś bliższy kontakt. Nie jest to raczej zaproszenie do zabawy. Uporczywe wpatrywanie się najczęściej wyraża groźbę, i to bez względu na to, czy gapi się na nas ktoś obcy na ulicy, czy jest to pies, czy kot. UWAGA! To znów nie jest tak zupełnie jednoznaczny komunikat. Zaprzyjaźniony kot może jednak długo się w ciebie wpatrywać mając przy tym jak najlepsze intencje, chcąc po prostu zwrócić na siebie Twoją uwagę. Moje koty potrafią "ściągać" moją uwagę swoim wzrokiem, wpatrując się we mnie, a gdy pytam, o co chodzi, prawie zawsze w tym spojrzeniu był jakiś cel: a to prowadzą mnie do pustej miski, patrząc wymownie, że nie tak to przecież powinno wyglądać, albo do zabawki, pokazując, że chętnie by pobiegały, albo podchodzą z wyprężonym grzbietem, żeby je "wyczochrać", albo jeszcze inaczej dają mi do zrozumienia, o co im chodziło. Znów pod uwagę trzeba wziąć nie tylko samo spojrzenie, ale na mowę całego ciała, jeśli chce się zrozumieć zamiary kota. Wiele mówią też kocie źrenice. Mocno rozszerzone świadczą o przerażeniu. Jeśli nie masz pewności, czy kot się boi, przypatrz się jego źrenicom. Szeroko otwarte oczy o rozszerzonych źrenicach oznaczają, że niebezpieczeństwo czai się tuż tuż. Źrenice kota przejawiającego agresję są wąskie, ściągnięte w szparki. Trzeba jednak pamiętać, że od strachu do ataku jest tylko jeden krok, i kota przestraszonego powinno się też traktować jako potencjalnie agresywnego - lepiej pozostawić w spokoju, albo, jeśli mamy naprawdę dobry kontakt z kotem, próbować uspokoić, zanim kot wpadnie w panikę.

Uszy

Uszy kota są znacznie bardziej ruchliwe niż uszy człowieka, nastawione na odbiór najcichszych dźwięków. Zakres słyszalności kotów jest ogromny, od 45 Hz do 64 kHz, czyli koty dziesięciokrotnie przewyższają człowieka, jeśli chodzi o ostrość słuchu. To też jest odpowiedź na pytanie, dlaczego koty tak nerwowo reagują na wiele dźwięków, po prostu słyszą również i te, które są poza naszym progiem słyszalności. Z punktu widzenia kota, życie w naszym świecie to życie w ciągłym i bardzo dużym hałasie. Ponieważ kocie uszy przystosowanie są do wychwytywania wszelkich odgłosów wydawanych przez gryzonie, potrafią zareagować nerwowością i niepokojem nawet na bardo ciche dla nas dźwięki, które uznają za niepokojące. Koty są bardzo wrażliwe na wszelkie szelesty, rzucanie kluczami, trzask gniecionej butelki plastikowej - to odgłosy, które potrafią nie tylko wystraszyć kota, ale nawet wywołać atak paniki i ucieczkę pod szafę. Ta wrażliwość jest też różna u różnych kotów, są takie, które szybko przyzwyczajają się do niepokojących dźwięków, ale są i takie, dla których jest to nie do przejścia - myślę, że to jak z nami, proszę pomyśleć o odgłosie paznokci na szkolnej tablicy, nie do zniesienia przez większość z nas, a przecież jako dźwięk wcale nie głośny. W każdym razie uszy kocie, jako narząd bardzo wrażliwy, też służą do komunikacji, dzięki ich widocznemu usytuowaniu i ruchliwości. Niektóre koty mają nawet na czubkach uszu kępki sierści, którymi posługują się jak chorągiewkami, aby ich mowa stała się jeszcze bardziej czytelna.

Postawione uszy oznaczają ciekawość, zadowolenie, gotowość do zabawy albo odprężenie. Kot z podniesioną pewnie siebie głową, uszami skierowanymi do przodu to najczęściej bardzo dobrze nastawiony do świata kot :) Wyjątkiem od tej reguły są koty agresywne, które wyrażają w ten sposób pewność siebie, a nie sympatię, ale znów o takim nieciekawym nastawieniu będą świadczyć inne, dodatkowe sygnały, jak ułożenie wibrysów czy opisane już wyżej oczy. Uszy położone po bokach głowy generalnie oznaczają strach i nieufność, które mogą przerodzić się w atak, jeśli kot uzna sytuację za zbyt poważną. Zależy to od kota i jego indywidualnej odporności na stres. Im bardziej położone uszy, "na samolot", jak to określamy na wystawach, tym większa niepewność kota. Jeśli uszy położone są do tyłu, przy szeroko otwartych, wielkich źrenicach, nastroszonej sierści i "bijącym" gonie, mamy już sygnał pełnej gotowości bojowej, i takiego kota proponuję zostawić w spokoju.

Ogon.

Ogon jest niezwykle ważnym elementem kociego języka. Nie jest to takie proste przełożenie, jak uważa większość ludzi, że jak kot porusza ogonem, to jest zdenerwowany. Często jest to po prostu ekscytacja, podniecenie zabawą, wyraz zainteresowania. Zwracanie bacznej uwagi na mowę kociego ogona, pozwala na zorientowanie się w zamiarach naszego kota. Jak zwykle powtórzę, że trzeba oceniać wiele sygnałów, czyli znów nie patrzeć na ogon jedynie, ale na postawę, głowę, i całe kocie ciało.

Kot pewny siebie i dobrze nastawiony do otoczenie będzie miał ogon postawiony pionowo do góry. Im bardziej pionowo, tym większy spokój naszego kota. Zresztą widać to doskonale, gdy biegnie z nami do miski :) Kot neutralnie nastawiony, bez większych w danej chwili emocji, chodzi po domu z ogonem lekko opuszczonym, jakby mu się nie chciało go specjalnie podnosić, ale nie jest to absolutnie ogon nadmiernie opuszczony lub podkulony.

Kot przestraszony jeży sierść na ogonie, i to nieprawdopodobne, jak się taki ogon potrafi zrobić dwu- albo trzykrotnie grubszy. Im większy objętościowo ogon, tym większy strach. Nie należy tak przestraszonego kota brać na ręce, bo może się to skończyć poważnym podrapaniem - po prostu przerażone koty nie panują nad odruchami.

Wolne poruszenia ogonem mogą oznaczać lekkie rozdrażnienie, ale może to też być zainteresowanie czymś. Jeśli takie poruszanie pojawia się gdy głaszczemy kota, zazwyczaj jest to jeden z pierwszych sygnałów, że niedługo kot będzie miał dość. Zignorowanie tego prowadzi do irytacji, po czym następuje albo drapanie, albo ostrzegawcze chwytanie zębami za rękę. Przerywanie głaskania, gdy zauważymy takie zachowanie kociego ogona, jest najlepszą drogą do naszych bardzo dobrych relacji z kotem. Wiele kotów lubi przebywać w pobliżu człowieka, nie życzy sobie jednak nieustannych pieszczot. Takie poruszanie ogonem na boki, powolne na początku, powinno być sygnałem do przerwania głaskania. Obserwowanie ogona jest też doskonałą lekcją dla nas, jaki sposób głaskania czy drapania kot lubi - gdy natrafimy na jakiś szczególnie atrakcyjny punkt, koci ogon, podobnie jak cały kot, zastyga w ekstazie - wtedy drapiemy!

Na powitanie kot robi bardzo zabawny ruch ogonem, wyprężony do góry ogon robi taki gwałtowny zamach jeszcze wyżej, niekiedy prawie kładąc się przez chwilę na grzbiecie. To taki odpowiednik psiego radosnego machania ogonem. Najczęściej towarzyszy temu ocieranie się o nogi, łaszenie się, miauczenie i mruczenie.

Najciekawszych rzeczy o kocim ogonie dowiadujemy się, gdy przyglądamy się kotu obserwującemu ptaki za oknem, albo gdy kot zaczaja się na zabawkę. Ogon leży na ziemi, a jego koniuszek gwałtownie drży. Im dłużej kot się czai, tym szybsze stają się ruchy ogona, najpierw koniuszka, a potem cały ogon zaczyna zamiatać ziemię z lewa na prawo, albo gwałtownie uderzać nim o podłoże. Takie nerwowe drganie ogona przy innych objawach świadczących o strachu bądź zdenerwowaniu, świadczyć może o zbliżającym się ataku, bicie ogona o podłoże przy stulonych, położonych uszach i innych objawach stresu to już bardo poważny objaw - kota należy zostawić w spokoju.

Gruczoły zapachowe.

Kot, jako zwierzę terytorialne, znaczy zapachem granice swojego terytorium. Na szczęście większość tych znaków jest niewyczuwalna dla ludzkiego nosa, feromony policzkowe, czy gruczołów międzpalcowych, są dla nas bezwonne. Nie dotyczy to jedynie znaczenia moczem - koci mocz ma zapach wyjątkowo odrzucający dla człowiek, dotyczy to zarówno niekastrowanych kocurów, jak i niesterylizowanych kotek, z których wiele znaczy tern moczem w okresie rui. Twój kot najprawdopodobniej codziennie znaczy cię swoim zapachem, choć ty nie zdajesz sobie z tego sprawy - dzieje się to podczas przytulania, ocierania głową, czy wyciągania łap na Twoich nogach, jakby były drapakiem.

Gruczoły zapachowe kota są umiejscowione na policzkach, brodzie i na czole. Koty, ocierając się głową o różne przedmioty, naznaczają je właśnie w ten sposób swoim zapachem. Kot, witający radośnie właściciela, robi to każdego dnia. To element codziennych rytuałów, i kto wie, może kot odbiera nasze głaskanie jako naznaczanie. Na szczęście to akurat bardzo przyjemny element naszej komunikacji z kotami, i trzeba pamiętać, gdzie kota głaskać - wiele kotów nie lubi, gdy zaczynamy głaskanie od położenia ręki na głowie, uniesiona ręka wydaje się często czymś groźnym, i lepiej jest zacząć głaskanie od policzków i brody - koty to uwielbiają - a potem przenieść się na głowę, po której najbardziej sprawdza się nie głaskanie, a drapanie. Drapanie po czole, między oczami, przesuwane na czubek głowy :)

Drapanie, "ostrzenie pazurów", jest kolejną metodą zostawiania śladów. Koty mają gruczoły zapachowe na opuszkach palców, więc przeciąganie łapami po przedmiotach jest skutecznym sposobem ich oznaczania. W niektórych krajach powszechny jest barbarzyński zwyczaj usuwania kotom pazurów - nawet po takiej amputacji kot próbuje "drapać".

Ostatni sposób, znaczenie moczem, jest najszybciej zauważany przez człowieka. Mało rzeczy na świecie cuchnie tak straszliwie, jak mocz dorosłego niewykastrowanego samca. Odór ten jest przy tym niewiarygodnie trwały. Właściwie rzeczy typu kołdry, koce, itp, nadają się często już tylko do wyrzucenia. Na rynku pojawiają się preparaty do prania, które usuwają zapach moczu z obsikanej rzeczy czy powierzchni, ale nawet one nie z każdym materiałem sobie radzą. Zapach "wychodzi" nagle w gorący wilgotny dzień. Kot znaczy w bardzo charakterystyczny sposób, odwracając się tyłem do przedmiotu i spryskując go moczem. Ogon jest przy tym sztywno wyprężony, ustawiony pionowo do góry, i drży w charakterystyczny sposób. Często też przebierają przy tym tylnymi łapami. Miejscami lubianymi i najczęściej wybieranymi do oznaczenia są drzwi, przedmioty znajdujące się blisko okna (zwłaszcza jeśli przez okno można zobaczyć konkurentów, czyli obce koty), oraz wszelkiej maści nowe sprzęty, zaliczamy do tego również buty i torebki naszych gości :) Znaczą również kotki w okresie rui, jeśli wpadną w tzw. ruję permanentną, czyli tydzień rui, dwa dni przerwy, i ponownie ruja, niewiele różnią się od kocura... Jedynym sposobem uporania się z tą przypadłością jest kastracja kocurów i sterylizacja kotek, co w przypadku zwierząt niehodowlanych jest najlepszym rozwiązaniem zarówno dla naszych nosów, jak i dla zdrowia kotów.

Udeptywanie.

Udeptywanie jest pozostałością z pierwszych tygodni życia, kiedy kocię udeptuje sutki, żeby wycisnąć z nich mleko. U kotów dorosłych jest to najczęściej prośba o pieszczotę, takie "No pogłaszcz mnie teraz, podrap za uszkiem". Udeptywaniu towarzyszy rytmiczne wysuwanie i wciąganie pazurów, jeśli więc przytrafi się na naszych kolanach, nie sposób go zignorować! To również najczęściej wyraz szczególnego zadowolenia, któremu często towarzyszy mruczenie, a niekiedy ślinienie się.

Komunikacja werbalna

Oczywiście słowo "werbalna" jest tu odrobinę na wyrost, bo nie towarzyszą jaj sowa w znaczeniu ludzkiego języka, mam tu na myśli szereg dźwięków wydawanych przez koty. Wachlarz tych dźwięków jest dość szeroki, od cichutkiego mruczenia, poprzez różne odmiany i odcienie miauczenia, po prychanie i warczenie. U kotów dużych, takich jak lwy i tygrysy, dochodzi jeszcze ryk - nasze domowe koty na szczęście nie potrafią ryczeć. Jako ciekawostkę dodam, że duże koty z kolei nie potrafią mruczeć. Mruczenie i ryczenie wzajemnie się wykluczają :)

Mruczenie

Mechanizm mruczenia jest dużo bardziej tajemniczy, niż nam się zdaje. Nie do końca wyjaśniono, jak powstaje, przypuszczalnie na skutek drgania strun głosowych. Jak dotąd nie znaleziono jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak w kocim gardziołku, powstaje ten tak lubiony przez człowieka dźwięk. Może tak, może nie; nikt nie dał na to jeszcze jednoznacznej odpowiedzi.

Powszechnie sądzi się, że kot mruczy, kiedy jest zadowolony. To prawda, ale nie tylko wtedy wydaje ten dźwięk. Według mnie mruczenie to taka prośba "zostań przy mnie, nie odchodź". Koty mruczą bowiem w wielu sytuacjach, w których z całą pewnością nie jest im dobrze, i zaczynają mruczeć na przykład na widok człowieka. Mruczą więc moje kotki przy porodach - im silniejsze, boleśniejsze skurcze, tym głośniejsze mruczenie. Naukowcy sądzą więc, że oprócz wyrażania słodkiego błogostanu, mruczenie pełni też funkcję terapeutyczną, mająca przynieść ulgę w ciężkich chwilach. Mruczeć potrafią już dwutygodniowe kocięta, terkoczą cichutko, jak tylko przyssą się doi sutka i zaczną pić mleko - matki zaczynają mruczeć, gdy kocięta się do nich przysysają. Cokolwiek nauka nie powie na temat mruczenia jest to cudowny sposób okazywania więzi z opiekunem.

Natężenie mruczenia jest różne u różnych kotów. Jedne mruczą bardzo głośno, taki terkot obudzi człowieka z najgłębszego nawet snu, inne ledwo słychać, niekiedy bardziej czuje się wibracje w ciele kota, niż słyszy samo mruczenie. Każdy rodzaj sprawia ogromną radość.

Miauczenie

Koty wydają sporo dźwięków z najróżniejszych powodów, przy czym niektóre są bardziej hałaśliwe, inne mniej. Przedstawiciele ras orientalnych, na przykład syjamy i abisyńczyki, miauczą dużo i głośno - do wzięcia pod uwagę przez tych, którzy woleliby kota cichego. Miauczenie ma swoje odmiany, w zależności od sytuacji i celu, w jakim jest wydawane, i wprawne ucho bardzo szybko uczy się je rozróżniać.

Miauczenie powitalne jest najczęściej ciche, bardziej przypomina radosne pogruchiwanie, i często towarzyszy powitalnemu tańcowi wokół ukochanych nóg. Jest to dźwięk wyrażający radość. Takim pogruchiwaniem kotka przywołuje swoje kocięta, to najczęstszy chyba matczyny dźwięk w kocim gnieździe, pełen czułości i radości.

Zupełnie inaczej wygląda miauczenie "proszące", jest najczęściej piskliwe, wysokie bardziej przeciągłe. Ono z kolei przypomina miauk kociąt przywołujących matkę :) bardzo szybko uczymy się je rozpoznawać, zwłaszcza, że ignorowane, robi się bardziej uporczywe, dłuższe i głośniejsze. Niekiedy koty wydają je jako prośbę o jedzenie, ale częściej usłyszymy taki właśnie odgłos, gdy kot jest na przykład zamknięty w drugim pokoju, albo siedzi pod drzwiami, i chce się wydostać. Generalnie rzecz biorąc, takie miauczenie pojawia się zawsze, gdy kot chce zwrócić na siebie nasza uwagę.

Delikatny, dość wysoki miauk może też być ostrzeżeniem. Takie miauczenie ma trochę inną melodię niż typowe proszenie, pod koniec jego melodia nagle opada, to bardzo dyskretna różnica, ale dla nas bardzo ważna - to taka "prośba nie do odrzucenia". Zignorowanie takiego dźwięku prowadzi do bardziej konkretnej perswazji ze strony kota, czyli wysunięcia pazurów bądź prób ugryzienia. Taki dźwięk pojawia się często, gdy kot nie chce na przykład w danym momencie być głaskany. Niedoświadczone ucho bierze miauk, pojawiający się po pierwszym-drugim przeciągnięciu ręką, za dobry znak, i człowiek głaszcze dalej, co niekiedy kończy się tylko odejściem poirytowanego kota, poirytowanego faktem, że jesteśmy tak mało rozgarnięci, ale niekiedy przewróceniem na grzbiet i zdecydowanym drapnięciem tylnymi łapami. Niektóre koty zamiast drapania chwytają głaszczącą rękę zębami, bez gryzienia na szczęście, ale komunikat jest bardzo czytelny.

Miauczenie nie znoszące sprzeciwu jest na ogół rozpoznawalne bazo szybko - po prostu jest głośne, natarczywe, przeciągłe, często z lekką "chrypką". Nie należy mu za bardzo ulegać - to prosta droga do wychowania kociego domowego terrorysty :)

Najdłuższym dźwiękiem jest ni to wycie, ni to warczenie, mające oznaczać „nienawidzę cię"; koty miauczą w ten sposób, kiedy są przestraszone albo złe. Zwykle sygnał jest skierowany w stronę drugiego kota, który jest nieproszonym gościem, albo budzącego przerażenie psa. Jest to wysoki, przenikliwy, wydobywający się z głębi trzewi dźwięk, kojarzący się z rykiem syreny alarmowej. Nie sposób go z niczym pomylić. Clara wita nim Agnieszkę, jeśli wracamy z innego domu, w którym są koty, i Agnieszka za długo trzymała obcego kota na rękach. Po powrocie musi się przebrać, żeby Clara przestała na nią fukać i pozwoliła się dotknąć. Jest to powód, dla którego ja na ogół nie biorę obcych kotów na ręce, więc ze mną Clara wita się zawsze.

Inne dźwięki

Krótki dźwięk „kh-kh-kh" wydają niektóre koty na widok nieosiągalnej zdobyczy. Nie jest to dźwięk który usłyszymy na co dzień, chyba, że powiesimy za oknem karmnik, albo w bliskiej odległości mamy drzewo, na którym chętnie przesiadują ptaki. Kot wydaje go właśnie najczęściej na widok ptaków, ale pojawia się generalnie w sytuacjach, kiedy obiekt jest poza zasięgiem kocich łap. Najczęściej właśnie zdarza się to w przypadku ptaków – bo co innego może być poza zasięgiem.... Kot będzie patrzył na ptaka jak zaczarowany, ruszając końcem ogona i nerwowo kłapiąc zębami. Kłapanie też jest charakterystyczne, trochę jak zgrzytanie zębami, przy czym broda trzęsie się i drga. Udało mi się usłyszeć ten dźwięk kilkakrotnie u Clary, za pierwszym razem w ogóle nie skojarzyłam go z kotem. Brzmi rzeczywiście niezwykle, i oznacza chyba całkowite oderwanie się od rzeczywistości, a może jest wyrazem rozpaczy, że zdobycz, która wydaje się tak blisko, jest w rzeczywistości nieosiągalna. Mistrzynią w wydawaniu tego dźwięku jest u mnie Ino, ona wygląda, jakby wydawała go całym swoim dygoczącym z pożądliwości ciałem :)

Jak obchodzić się z kotem

Kota należy traktować z szacunkiem. Nie wolno na niego krzyczeć, pohukiwać, bić czy zastraszać. Jeśli będziesz szanował swojego pupila, stosunki między Wami ułożą się świetnie. Szacunek to nie przerywanie kociej drzemki, bo akurat zachciało nam się go głaskać, czy zmuszanie do rzeczy, na które nie ma ochoty. Trzeba pamiętać, że kot jest stworzeniem delikatnym i wrażliwym, raz zdradzony, zrobi się nieufny i będzie Cię unikał.

Kiedy dotykasz kota, staraj się obserwować, w jaki sposób zwierzę się do ciebie zwraca. Jeśli podsuwa głowę, pogłaszcz go po głowie. Wiele kotów nie lubi głaskania po głowie, ale uwielbia drapanie po czole i czubku głowy. Jeśli odwraca się tyłem, przeciągnij ręką po grzbiecie, podrap u nasady ogona. Pamiętać trzeba, że większość kotów nie znosi zbyt obcesowych pieszczot. Należy je dotykać delikatnie, chociaż tutaj też wiele zależy od kota – niektóre lubią zdecydowany ruch, te zbyt delikatne muśnięcia chyba je łaskoczą – jak we wszystkim, tak i tutaj trzeba poznać upodobania swojego pupila. Kota głaszczemy zgodnie z kierunkiem włosa, ale wiele lubi drapanie. Doskonałym miejscem do głaskania i pieszczenia są kocie policzki i podbródek, często to tam najlepiej zacząć głaskanie i poczekać, aż kot się „rozmruczy”.

Kot zawsze nam podpowie, co lubi. Wystarczy wyciągnąć rękę do kota, i obserwować. Jeśli nie rusza się z miejsca albo odchodzi, lepiej zostawić go w spokoju. Jeśli wyciąga pyszczek i obwąchuje dłoń, można pogłaskać go po policzku albo podrapać między uszami. Trzeba natomiast uważać, jeśli przewraca się na grzbiet – psiarze szczególnie mają tendencję do brania takiej zabawy za dobrą monetę, ale w przypadku kota najczęściej nie zawsze jest to zaproszenie do zabawy. A nawet, jeśli jest, nie jest to taka zabawa, jaką sobie wyobrażamy - niejeden kot zacznie się zabawiać w gryzienie i kopanie. Ponieważ kot tę rozrywkę uwielbia, zacznie się jej domagać coraz częściej, do zabawy włączone zostaną zęby, i to, co może jeszcze nie wydaje się dramatyczne w przypadku kociaka, po osiągnięciu sporych rozmiarów zaczyna być już po prostu nie do przyjęcia, a podrapane ręce nie są żadną ozdobą. Bardzo trudno oduczyć kota takich złych nawyków, naprawdę więc odradzam takie zabawy.

Wiele kotów nie cierpi ciągłego głaskania. Dlatego właśnie mruczą zadowolone przez minutę albo dwie, a następnie odwracają się i gryzą, najzupełniej niespodziewanie. Zwracaj uwagę na najmniejszą choćby zmianę ułożenia ciała kota. Wahnięcie ogonem, lekkie usztywnienie mięśni - wszystko to może być oznaką, że kot ma już dosyć. Głaszcz go krócej niż minutę, potem przerwij. Wiele kotów lubi długo siedzieć człowiekowi na kolanach, nie znosi jednak, kiedy głaskać je dłużej niż chwilę.

Nie wszystkie koty lubią noszenie na rękach. To zazwyczaj wielki dramat dla właścicieli, bo wydaje im się, że kot ich nie lubi – ale tak nie jest. Już malutkie kocięta wykazują w tym względzie ogromne różnice, jedne uwielbiają przycupnąć w ludzkich ramionach i patrzeć na świat z góry, inne od razu się wiercą i szukaj drogi „ucieczki z tego więzienia”. Uszanujmy to, i nie nośmy na siłę kotów, które tego nie lubią.

I rzecz najważniejsza: koty, które przebywają z człowiekiem w atmosferze czułości i szacunku, poszanowania ich nawyków, nigdy nie drażnione ani nie szturchane, okazują człowiekowi ogromne zaufanie i przywiązanie. Nawet, jeśli nie przepadają za noszeniem na rękach, dla tego ukochanego człowieka posiedzą chwilkę i pozwolą na bliższe czułości. Kot, któremu nie czyniono żadnej krzywdy ani przykrości, po prostu nie spodziewa się złego zachowania ze strony człowieka, stąd ufność i oddanie. Kiedy jednak zdadzą sobie sprawę, że mogą być skrzywdzone, bardzo szybko robią się nieufne i wycofane. Zaufanie kota można zawieść dokuczając mu podczas snu, trzymając go zbyt mocno i zbyt długo albo drocząc się z nim - często w formie źle pojętej zabawy. Do skrajnych przypadków znęcania się nad kotem należy bicie, rzucanie, i wszystko to, co może kotu sprawić ból. Nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia.

Na szczęście nawet maltretowany kot może odzyskać zaufanie do ludzi, pod warunkiem że poświęcimy mu ogrom czasu, cierpliwości i miłości, całkowicie wyrzekając się wobec niego przemocy.


Opracowanie: Dorota Szadurska  

 

 

 

Jak obchodzić się z kotem i budować z nim poprawną relację.


Kot ma opinię zwierzęcia „bezobsługowego”, niewymagającego uwagi, żyjącego obok człowieka, „chadzającego własnymi drogami”. Tego ostatniego określenia nie lubię najbardziej, bo zdejmuje z opiekuna jakąkolwiek odpowiedzialność za budowanie relacji pomiędzy człowiekiem a jego kotem, i – co jest znacznie ważniejsze – zdejmuje też z niego odpowiedzialność za ewentualne porażki w budowaniu tej relacji. „Koty tak mają”, „nie lubią dotykania”, „nie mają potrzeby głaskania”, „nie wiedzą, czego chcą”, i wiele innych tego typu obiegowych opinii. Wszystkie niezwykle krzywdzące.

Czytaj więcej >>>