Mity na temat hierarchii u kotów.

„Hierarchia w kocim stadzie”, „ustalanie przez koty hierarchii” to mity ciągle pokutujące w wiedzy powielanej na temat kotów żyjących w grupie. Przeniesione z badań na temat organizacji organizacji grup społecznych innych gatunków, stały się źródłem błędnych interpretacji zachowań kotów w naszych domach, niejednokrotnie prowadzących do tolerowania nieprawidłowych zachowań i zgody na życie kotów w ciągłym stresie. W wyniku powielanych stale "dominacyjnych" teorii opiekunowie tolerują walki pomiędzy kotami ("koty tak mają, poszarpią się, ale potem obok siebie śpią", "kto się lubi, ten się czubi"), nie widząc potem związku pomiędzy zachowaniem agresywnym w stosunku do na przykład dziecka bądź sikaniem poza kuwetą jako sposobem na rozładowanie negatywnych emocji i stresu.

Koty są zwierzętami terytorialnymi, nie żyją w zhierarchizowanych społecznościach, wyjątkiem są lwy, ale do lwa naszym mruczkom jest bardzo daleko :) Na szczęście koty są obdarzone naprawdę wysokimi kompetencjami społecznymi, potrafią żyć wspólnie na jednym terenie pod warunkiem odpowiedniej ilości zasobów. Życie to nie jest jednak w żaden sposób podporządkowane „hierarchii”, czyli sztywnemu przypisaniu ról w danej grupie. Jest w nim natomiast silny, uwarunkowany genetycznie lęk przed utratą dostępu do ukochanej miejscówki, legowiska, kuwety, ukochanego człowieka. Żeby koty mogły zgodnie współżyć na jednym terenie, muszą mieć nadmiar ważnych z ich punktu widzenia zasobów. Kot jest z natury samotnym łowcą, przeświadczonym o konieczności polegania jedynie na sobie, unikającym konfrontacji jeśli tylko jest to możliwe, stąd bogaty repertuar sygnałów „zniechęcających” inne koty do bliskiego kontaktu. Mowa ciała, mimika, sposób poruszania się, to wszystko ma służyć utrzymaniu własnej nienaruszalnej przestrzeni. Na ogół te komunikaty wystarczają, jeśli jednak nie ma jak się wspólną przestrzenią podzielić, zaczyna się poważny problem.

Opiekun na ogół odczytuje atak jednego kota na drugiego jako „ustalanie hierarchii”, tak przez lata było to powtarzane w wielu źródłach. Kot taki czeto określany był jako „zarządzający stadem”. Inne określenia to "dominowanie", stwierdzenia, że "Kot A próbuje zdominować kota B". Podstawowe rady w takich przypadkach polegały na pozostawieniu spraw ich własnemu biegowi, nie wtrącaniu się, że koty muszą się „ułożyć i dogadać”, inne uzasadnienie takiego postepowania to "ustalić hierarchię". Tymczasem kot, któremu przypina się etykiety typu „agresor”, "kot dominujący", "kot alfa" to najczęściej kot o wysokim poziomie lęku, przejawiający agresję i przeganiający inne koty właśnie ze strachu przed utratą jakiegoś strategicznego dobra.

Koty na drapakuJako zwierzęta terytorialne, nie żyjące w zhierarchizowanych społecznościach, koty nie wytworzyły skutecznej bogatej „pozytywnej” komunikacji. Znaczna część kociej komunikacji służy organizowaniu i obronie terytorium, krótko mówiąc większość sygnałów wysyłanych przez koty w kierunku innych kotów to sygnały mające zniechęcić je do zbliżania się. To naturalne, zgodne z etogramem zachowania. Jeśli dóbr jest dużo, koty są w stanie podzielić się niejako dostępem do nich, bardzo często wymieniając się nimi okresowo. Kot będzie jednak bronił dostępu do dobra dla niego ważnego, jeśli jest ono tylko jedno. Nie ma to żadnego związku z hierarchią czy pozycją w grupie, odzwierciedla jedynie jak silna jest potrzeba wyłącznego dostępu do danej rzeczy. Zachowanie takie będzie również skierowane przeciwko człowiekowi, jeśli jedynym dobrym miejscem do odpoczynku i obserwacji otoczenia jest fotel przy komputerze. Dlatego tak ważna jest dobra organizacja przestrzeni pod kątem kocich potrzeb, szczególnie ważna staje się w przypadku posiadania więcej niż jednego kota.

Przez wiele lat upowszechniło się na przykład twierdzenie, że pozycja kota widoczna jest poprzez wysokość zajmowanej przez niego miejscówki. Tymczasem pozycja kotów na drapaku na przykład w żaden sposób nie odzwierciedla ich pozycji w grupie, bo tych pozycji po prostu nie ma, nie ma w żaden sposób ustalonej liniowej hierarchii. Jest upodobanie jakiejś szczególnej półki przez danego kota, jeśli jednak w otoczeniu będzie więcej półek położonych równie atrakcyjnie, drugi kot zajmie alternatywną miejscówkę, gdy ta pierwsza jest zajęta. A może być zajęta właśnie dlatego, że nie jest nikomu przypisana, zajęta będzie przez tego kota, który do niej pierwszy podejdzie. Bardzo często koty się nimi wymieniają. Obok zdjęcie z mojego pokoju z kotami w legowiskach bądź na półkach – położenie samych kotów jest przypadkowe, to znaczy mają one swoje ulubione miejsca, jeśli jednak jest ono akurat zajęte, kładą się na najbliższym dostępnym. Jeśli to miejsce "pierwszego wyboru" się zwolni, jego amator ewentualnie się do niego przeniesie. Ewentualnie, bo w rzeczywistości bardzo często już się nie chce ruszać z zagrzanego miejsca :)

Dlaczego opiekunowie tak bardzo upierają się przy terminach typu "hierarchia" czy "dominacja"? Bardzo często dzieje się tak dlatego, że pojęcia te stają się wygodnymi wytłumaczeniami zachowań w kociej grupie. Jeśli jakiś kot przegania inne koty, przypina mu się łatkę "dominanta", jeśli inny szybko przed nim ucieka, przypina mu się łatkę "ustępującego", i w ludzkich oczach pięknie układa się to w twór o nazwie "hierarchia". Zwalnia to opiekuna z prób zaradzenia sytuacji, bo wydaje mu się, że tak powinno wyglądać życie w kociej grupie, to z kolei prowadzi do utrzymywania nieprawidłowych relacji pomiędzy kotami, a w dalszej perspektywie do chronicznego stresu ze wszystkimi wynikającymi z niego konsekwencjami. Koty żyją w stałym napięciu, jedne wypatrując, czy ktoś nie zagraża na przykład dostępowi do kuwety, inne bojąc się do niej podejść z powodu pilnującego ją kota. Efektem jest załatwianie się poza kuwetą, niechęć w stosunku do opiekuna, niechęć do zabawy, często depresja i choroby somatyczne. Koty "nie załatwią same swoich spraw", albo raczej załatwią je na poziomie czterolatków, czyli kto silniejszy ten wyrwie zabawkę albo nabije guza.

Organizacja przestrzeni to najważniejszy element kociego dobrostanu i budowy poczucia bezpieczeństwa. Kot bez poczucia bezpieczeństwa to zawsze kot potencjalnie agresywny i walczący o utrzymanie jakiegoś kluczowego z jego punktu widzenia zasobu.

Więcej o organizacji naszych wnętrz zgodnie z zasadami kociego postrzegania świata piszę tutaj >>>>>>>>>>

Jak obchodzić się z kotem i budować z nim poprawną relację.


Kot ma opinię zwierzęcia „bezobsługowego”, niewymagającego uwagi, żyjącego obok człowieka, „chadzającego własnymi drogami”. Tego ostatniego określenia nie lubię najbardziej, bo zdejmuje z opiekuna jakąkolwiek odpowiedzialność za budowanie relacji pomiędzy człowiekiem a jego kotem, i – co jest znacznie ważniejsze – zdejmuje też z niego odpowiedzialność za ewentualne porażki w budowaniu tej relacji. „Koty tak mają”, „nie lubią dotykania”, „nie mają potrzeby głaskania”, „nie wiedzą, czego chcą”, i wiele innych tego typu obiegowych opinii. Wszystkie niezwykle krzywdzące.

Czytaj więcej >>>